poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 3

* Julia *




Rano obudziłam się w dość dobrym humorze. Od razu poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Później otworzyłam moje walizki w poszukiwaniu stroju na dziś. Postawiłam na czarne szorty z wysokim stanem i guzikami na kieszeniach, ciemno niebieską koszulę bez rękawów i czarne sandały na koturnie. Portfel i telefon wrzuciłam do czarnej torebki wieszanej na ramieniu. Włosy spięłam kokardą z tyłu i właśnie chciałam wychodzić, gdy przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do mamy. Odebrała po kilku sygnałach:
-Hej Julia. Jak tam u was? - zapytała
-Hej mamo. Świetnie, mieszkanie jest rewelacyjne! Bardzo dziękujemy. 
-Nie ma za co. Co będziecie zmieniać? - Zaśmiała się.
-Nasze pokoje, pokój gościnny  i salon. Musimy dodać coś od siebie. - Zachichotałam do słuchawki. 
-To było oczywiste. A już myśleliśmy, że zmienicie całe mieszkanie. 
-Aż tak źle nie jest. Ja muszę kończyć, bo idziemy na miasto. Pa.
-Pa.
Gdy zeszłam na dół poczułam zapach jajecznicy. Nie byłam pewna czy to od nas, bo nie przyglądałam się kuchni temu co w niej jest, jeśli wogóle było.
-Dzień dobry. Jak ty to zrobiłaś? - Zapytałam wskazując na śniadanie, które mi właśnie podała. 
-Kuchnia jest zaopatrzona w sprzęt. Po jedzenie skoczyłam do sklepu na przeciwko jak ty jeszcze spałaś. 
-Teraz już rozumiem. Dziękuję.
-Smacznego. Jedz i idziemy, bo mamy dużo do zrobienia. Już wiesz jaki chcesz pokój? - Spytała.
-Yhym. Biały z niebieskimi dodatkami. A ty?
-Biało-czerwony. Jak kolory Polski. - Zaśmiała się
-Mam pomysł! - Krzyknęłam. - Co powiesz na czarno-biało-fioletowy salon?
-To może być niezły pomysł. Dobra idziemy. Włóż to do zmywarki. - Powiedział moja przyjaciółka widząc, że skończyłam. - Najpierw sklep z meblami. Możemy się z nimi dogadać, żeby przywieźli je za tydzień jak skończymy malować.
-Pewnie. - Teraz zastanawiasz się czemu idziemy pieszo i podsuwa ci się pytanie: "Czy one mają prawa jazdy i auta?" Rozwieję twoje wątpliwości. Auto ma do nas trafić jutro. To także był prezent, który ja dostałam od rodziców. Oczywiście z kierownicą po prawej stronie. Tak, mamy obie prawo jazdy. Teraz wszystko już wiesz. Gdy weszłyśmy do sklepu najpierw poszłyśmy wybrać kolor do salonu. Padło na żywy fioletowy kolor. Uznałyśmy, że pokoju gościnnego nie przemalujemy, tylko zmienimy meble. Następnie rozdzieliłam się z Karlą i poszłam szukać czegoś dla siebie. Wymyśliłam, że pokój zostawię biały tak jak jest, ale ścianę, przed którą będzie stało łóżko chcę mieć z specjalnym kamieniu. Gdy wszystko policzyłam wyszło na to, że potrzebuję 12 kartonów tych kafelek. Sama ich nie doniosę do kasy, więc poszłam po wózek. Później Karolina mi pomoże i jakoś damy radę. Ściągnęłam już 10 kartonów. Niestety 2, których potrzebowałam były w tyle przez co nie potrafiłam po nie sięgnąć. Nagle te dwa brakujące kartowy znalazły się w wózku przy pozostałych. Popatrzyłam w bok, by ujrzeć szczerzącego się do mnie blondyna.
-Dziękuję. - Odezwałam się po angielsku. Ja go znam!
-Nie ma za co. Pomóc ci jeszcze w czymś? - Zapytał.
-Nie dziękuję. Te mi chyba wystarczą. - Nagle do chłopaka podbiegła czwórka innych. Wiem, że to jego przyjaciele, których także kojarzę. Louis trzymał tapetę w marchewki. Spojrzałam na niego zdziwiona i lekko przerażona. Chłopaki widząc to zaśmiali się. 
-Co w tym zabawnego? - Oburzył się brunet. Nagle poczułam się jakby ktoś mi walnął cegłą w głowę. To One Direction!Ja rozmawiam z One Direction!
-Nic ci nie jest? - Zapytał Niall. 
-Nie wszystko w porządku. Przynajmniej u mnie. - Powiedziałam mając na myśli Louisa. 
-A co nie lubisz marchewek? - Zapytał i czekał na odpowiedź jakby los świata miał od tego zależeć. 
-Czy lubię? Nie. - Chłopak już chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam. - Ja je kocham.
-Zostań moją przyjaciółką! - Uklęknął na kolanie, akurat gdy przyszła moja przyjaciółka z farbami. Zatrzymała się w pół kroku, gdy zobaczyła co się dzieje. To wyglądało jak oświadczyny!
-Julia do cholery! Jesteśmy tu drugi dzień, a tobie oświadcza się jakiś chłopak?! Żartujesz chyba! - Dziewczyna mówiła po polsku przez co chłopcy baaaaardzo dziwnie na nią patrzyli.
-Uspokój się. - Także powiedziałam po polsku. Teraz to na mnie były skierowane dziwne spojrzenia.




C. D. N...



Mam nadzieję na więcej komentarzy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz