niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 7

* Julia *





Czas w Starbucksie minął nam w przyjemnej atmosferze. Jestem pewna, że z Karlą jeszcze nie jeden raz tu przyjdziemy. Naszym następnym celem było London Eye. Wszyscy spokojnie zmieściliśmy się do jednej kabiny. Louis nie chciał jechać. Powiedział, że woli iść do sklepu na przeciwko po marchewki. Zrozumiem, jeśli ktoś bardzo lubi marchewki. Ale nie zrozumiem, żeby lubić je aż tak. Kiedyś będzie cały pomarańczowy od tak nadmiernej ilości marchewek. Widok jaki zobaczyliśmy z samej góry był przepiękny. Od razu wzięłam telefon i zrobiłam zdjęcie, które trafiło na mojego instagrama. Chciałam na zdjęciu wszystkim oznaczyć, a znałam tylko nazwę Karli, wię spytałam resztę jakie mają nicki:



-Jakie macie nazwy na insta?
-A po co ci? - Zapytał Zayn
-Chcę was oznaczyć. Chyba, że nie mam tego robić. - Właśnie zdałam sobie sprawę, że oni są wielkimi gwiazdami, a my nie.
-Nie no... Masz nas oznaczyć, bo się obrazimy jeśli tego nie zrobisz! - Oświadczył Liam. Wszyscy podali mi swoje nazwy, a Harry podał mi nawet nazwę Lou, którego także oznaczył mimo, że nie był z nami u góry. Wiem, że mógłby się obrazić, że nie jest na zdjęciu, ale mimo wszystko szybko, by mu przeszło. Czas na London Eye szybko nam zleciał, bo cały czas się wygłupialiśmy robiąc głupie miny do zdjęć. Zaczęłam się zastanawiać czy to Niall serio jest tym najgrzeczniejszym w zespole, bo tak się wydaje.
-Kto pełni jaką rolę w tym zespole? - Spytała, a reszcie chwilę zajęło zanim zatrybili o co mi chodzi.
-Ja jestem ten odpowiedzialny. - Odezwał się Liam... Ma chyba najciężej z nimi.
-Badboy - Zayn
-Śmieszek - Można się domyślić, że ten głos był Nialla
-Kucharz i lekki kobieciarz i imprezowicz - Powiedział trochę zawstydzony Harry.
-Żarłok i trochę badboy - Ostatni był Niall
-A nie ten grzeczny? - Spytała Karla, jakby czytając mi w myślach
-Nie... Mam nawet kolczyk w wardze, który obecnie jest wyciągnięty razem z tymi w uszach. - Wow nie spodziewałabym się tego po Niall'u. Brałam go nawet za tego najgrzeczniejszego, a tu proszę... Boom! On jest badboyem z kolczykami
-Mogę o coś spytać? - Spytałam
-Pytaj o co chcesz. - Niall
-Czy ty farbujesz włosy na blond? - Spytałam mając nadzieję, że się nie obrazi.
-Tak... A czy to problem?
-Nie! Nie.. po prostu się zastanawiałam, a nie chciałam cię obrazić. Przepraszam.
-Nic się nie stało myszko. - Niall chyba po chwili chyba uświadomił sobie jak mnie nazwał, bo zrobił się cały czerwony, a ja, żeby go jeszcze bardziej nie zbłaźnić postanowiłam  go przytulić. Chłopak od razu odwzajemnił mój uścisk. Gdy się od siebie oderwaliśmy przyszła nasza kolej, żeby wysiąść z wagoniku, nawet dobrze, bo sytuacja robiła się trochę napięta. Postanowiliśmy  iść poszukać Louisa, który zapewne już kończy jeść marchewki. Założę się, że kupił ich całkiem sporo. Jeśli życie mu miłe to mi kilka zostawił.




C. D. N...











czwartek, 22 października 2015

Rozdział 6

* Julia *




Po tej całej "przygodzie" z moją bielizną zamówiliśmy dwie taksówki i pojechaliśmy do chłopaków. Teraz zastanawiasz się jak wyglądała ta "przygoda", mam rację? Otóż gdy Lou dotarł do mojego pokoju wskoczyłam mu na plecy przez co się przewróciliśmy. Szybko zapięłam walizki, nadal siedząc na chłopaku i będąc pewną czy są zapięte wstałam z niego. Karolina także zabrała jakieś ciuchy. Przełożyłyśmy wszystkie do małych walizek i mogłyśmy jechać. Dom chłopaków był niesamowity. Gdy przyszło co do czego ja musiałam spać z blondynem, a Karolina na kanapie, bo pogubili klucze do pokoi gościnnych. Postanowiliśmy zrobić sobie noc horrorów. Najpierw przebraliśmy się i umyliśmy się rzecz jasna. Ja siedziałam na kanapie między Louisem, który trzymał wielką kiść marchewek i Niallem. 
Gdy inni zajadali się popcornem my z Louisem jedliśmy marchewki. W strasznych momentach blondyn się do mnie przytulał. Harry dziwnie na mnie patrzył gdy w strasznych momentach się nie bałam, a czasami nawet śmiałam. Nie jestem z dziewczyn, które boją się horrorów w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, która tuliła się do Liama, który z kolei kleił się do Zayna, który musiał ich uspokajać. To była jakaś komedia! Gdy wszyscy zrobiliśmy się śpiący posprzątaliśmy, zgasiliśmy światło i poszliśmy spać. Rano obudziłam się przez brak tlenu. Niall spać do mnie przytulony, a mi nie chciało się go budzić, bo wyglądał uroczo. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Po pewnym czasie poczułam jak blondyn się budzi. Uchyliłam lekko powieki, ale nie za mocno, żeby chłopak nie zauważył, ale, żebym ja mogła go obserwować. Niall słodko się zarumienił i wstał kierując się do łazienki. Ja również chwilę odczekałam i wstałam z łóżka. Gdy przygotowałam strój na dziś z łazienki wyszedł gotowy Niall. W łazience wykonałam jeszcze lekki makijaż i zeszłam na dół. Byli już prawi wszyscy. Brakowało Harrego, Zayna i Louisa. 
-Dzień dobry! - Przywitałam się ze wszystkimi, jednocześnie otrzymując odpowiedzi.
-Hejka! - Do kuchni wszedł Louis, a za nim loczek. Spojrzałam jeszcze raz, z opóźnionym refleksen na Harrego i krzyknęłam:
-Chyba sobie żartujesz?
-O co ci.... ołł
-Co się drzecie? - Do kuchni wszedł mulat, a gdy zobaczył mnie i loczka wybuchł śmiechem jak pozostali.
-Ja się nie przebieram. - Od razu oznajmiłam.
-Ani ja.
-Super.
-Super,
-Dobra.
-Dobra - Przedrzeźniał mnie.
-Harry...
-Julia...
-Skończ! - Nie wytrzymałam na co Harry się zaśmiał. Zabrał się za gotowe dla nas naleśniki zrobione przez Liama.
-Pyszne. - Powiedziałyśmy równo z Karoliną i uśmiechnęłyśmy się do siebie.
-Co dziś robimy? - Zapytał Liam.
-Możemy iść do Starbucksa i na miasto. - Zaproponował mulat, a my chętnie się zgodziliśmy mimo, że ani ja ani moja przyjaciółka nigdy tam nie byłyśmy. Gdy skończyliśmy śniadanie pojechaliśmy wanem chłopaków do kawiarni. Każdy z nas coś zamówił i poszliśmy do stolika. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się z różnych rzeczy. Wiesz, że Harry nie pozwala dotykać swoich włosów fryzjerką przed koncertem? Powód jest taki, że boi się, że wyprostują mu loczki. 




C. D. N...


Liczę na kometarze!

czwartek, 1 października 2015

Rozdział 5

* Julia *




Podzieliliśmy się na 3 grupy. Harry i Zayn pomagali Karolinie. Louis i Liam postanowili pomalować salon. Mi przypadł Niall. W końcu co to za filozofia posmarować płytki specjalnym klejem i przykleić? No właśnie, żadna. Zastanawiało mnie jeszcze tylko jedno. Chłopaki nie powiedzieli nam jeszcze, że mają własny zespół. Może po prostu uznali, że nie chcą potem mieć z nami nic wspólnego? Oni są sławni na całym świecie, a my? Nie jesteśmy nikim ważnym. Zastanawiasz się teraz czemu wiem kim są. W sklepach zawsze głośno promowali ich płyty. Raz nawet jedną kupiłam, ale teraz bardzo różnią się od tych chłopaków z płyty "Take me home". Moją ulubioną piosenką jest "Little Things". Znam ją całą na pamięć. Często ją śpiewam. Mam dwie ulubione piosenki. Jedna to ta, o której wcześniej wspomniałam, a drugą jest "Move" zespołu Little Mix. 
 -Yyy... Niall? - Raz kozi śmierć. 
-Tak? - Uśmiechnął się promiennie. 
-Czemu nie powiedzieliście, że jesteście zespołem? - Widziałam zażenowanie na jego twarzy. 
-Nie chcieliśmy, żebyście polubiły nas tylko dlatego, że jesteśmy sławni. Przepraszam. 
-A wyglądamy na puste, sztuczne laski? - Zapytałam na co chłopak pokiwał przecząco głową. - Właśnie.
-A ja myślałam, że nas nie lubicie i potem zerwiecie z nami kontakt. - Uśmiechnęłam się smutno, na co chłopak mnie przytulił. Poczułam dziwne uczucie w podbrzuszu
-Bardzo was lubimy. Szczerze to nawet nie sądziłem, że zaprzyjaźnię się z kimś w tak krótkim czasie. 
-W sumie jestem nawet waszą fanką. - Zaśmiałam się na co chłopak uniósł brwi pytająco. 
-Serio? 
-Uwielbiam "Little Things" - Uśmiechnęłam się w jego kierunku. - Znam cały tekst. 
-Wow. A o nas co wiesz? 
-Szczerze? - Zapytałam, na co chłopak przytaknął. - Nic, poza imionami. 
-Nawet, który jest wolny? - Zapytał poruszając porozumiewawczo brwiami.
-Nie, tego też nie wiem. - Zaśmiałam się razem z chłopakiem.
-To tak: Louis jest z Eleanor, która studiuje socjologię i politologię. Liam jest z Danielle, która swoją drogą jest świetną tancerką. Następny Zayn, który spotyka się z Perrie, która należy do twojego ulubionego zespołu Little Mix. Po... - Chłopak chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Nie jest moim ulubionym zespołem, bo takiego nie posiadam. Uwielbiam tylko ich piosenkę. Możesz kontynuować. - Uśmiechnęłam się słodko.
-Dobra. Reszta jest wolna. Czyli jak coś to wiesz... - Chłopak poruszył sugestywnie brwiami, na co się zaśmiałam.  Reszta dnia minęła nam w spokojnej atmosferze. Niestety z przyjaciółką nie przemyślałyśmy tego, że jak pomalujemy wszystkie pokoje, w których da się spać nie będziemy miały gdzie spędzić nocy. Tak oto doszło do tej rozmowy:
-Ale tu zalatuje! - Powiedział Harry, uprzednio zatykając nos.
-Dzięki. - Powiedziała sarkastycznie blondynka.
-Nie możecie tu spać! To nie zdrowe! - Sprzeciwił się Liam. Akurat w tej sprawie się z nim zgadzam.
-To w takim razie Karolinko szukaj hotelu na te 4 dni, aż przyjadą meble, a tu nie będzie śmierdzieć.
-Będziecie spać w jakimś hotelu?! Nie ma mowy. - Zaprotestował Zayn.
-Możecie się zatrzymać u nas! Będziemy mieli marchewkowy dzień! Zgódźcie się prooooszę!!! - Krzyczał Louis.
-Ugh... No dobra tylko się nie drzyj. - Będzie ciekawie.
-Lecę po twoje walizki marchewkowa przyjaciółeczko! - Zawołał Louis i już kierował się w stronę pokoju. - Zobaczymy jaką bieliznę masz. - Dodał pod nosem, ale go usłyszałam.
-Nawet nie próbuj Tomlinson! - Krzyknęłam i pobiegłam za chłopakiem. Chłopak zatrzymał się w pewnym momencie i krzyknął:
-Kto chce oglądać jej bieliznę?

-Nawet się nie warz! - Krzyknęłam za nim, na co reszta już zwijała się ze śmiechu na podłodze. To będą niezapomniane 4 dni....


C. D. N...



 Chciałabym przeprosić, że tak długo nic nie dodałam, ale szkoła i te bzdury mną zagaręły.... W dodatku mam dziś urodziny i ciężko było się na czymś skupić ;)

wtorek, 1 września 2015

Rozdział 4

* Julia *




- Z kąt jesteście? - Zapytał mulat. 
- Z daleka. - Zaśmiał się moja przyjaciółka i włożyła puszki z farbą do wózka. - Czemu do cholery on trzyma tapetę w marchewki? - Spytała wskazując chłopaka. 
- Masz coś do marchewek? - Zapytał wkurzony Louis. 
- Nie! - Karla podniosła ręce w geście obronnym. - Julia je uwielbia. - Dodała wskazując na mnie. 
- Musisz być moją przyjaciółką od marchewek! Proooooooooooszę! - Brunet nie dawał za wygraną. 
-Jasne. - Zaśmiałam się. - Poza tym jestem Julia, a to moja przyjaciółka i współlokatorka Karla.
-Louis - Przedstawił się brunet.
-Liam. 
-Zayn. 
-Harry.
-A ja jestem Niall. Ten przystojny! - Powiedział dumnie blondyn przez co się zaśmiałam. 
-Musimy lecieć. Jeszcze potrzebuję czegoś czym to przykleję i musimy wszystko zanieść. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Żartujesz? Ja tego nie uniosę! - Zaprzeczyła.
-Możemy pomóc! Przy okazji się dowiem gdzie będę jeździć na marchewki! - Powiedział podekscytowany Louis. 
- No dobra. To chodźcie z nami. - Odezwała się blondynka. Zdziwiło mnie, że Niall nic nie mówi tylko mi się przygląda. Po chwili zakupy były zrobione, a chłopaki pomogli nam wszystko zanieść. 
-Kto wam wszystko będzie robił? Wasi chłopacy? - Zapytał Harry.
- Pff... My jesteśmy wolne. - Zaśmiałam się na dobór słów Karli. 
-A wracając do pytania. My same. Damy radę. Za chwilę idziemy meble wybrać, a potem te wyniesiemy. - Zaśmiałam się wiedząc, że moja przyjaciółka nie dokończyła odpowiedzi na pytanie zadane przez Harrego. Zespół pomógł nam wszystko zanieś i zanim się obejrzałam musiałam otwierać mieszkanie.
-My wam pomożemy! Jesteśmy tacy silni! - Niall wypiął pierś przez co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. - To idziemy po meble! My wam pomożemy. 
-Poczekajcie! - Zawołałam widząc, ze już wychodzą i pobiegłam do lodówki po dwie duże marchewki. Gdy wróciłam jedną dałam Louisowi przez co chłopak prawie mnie udusił. 
- Jak długo tu jesteście? - Zapytał mulat. 
-Dwa dni. - Odpowiedziałyśmy równo. 
-Co? - Spytał zaskoczony Liam.
-Przyjechałyśmy na wakacje i na studia. - Wyjaśniłam.
-Acha. - Powiedzieli chłopcy
Po chwili byliśmy w sklepie meblowym. Mieliśmy iść najpierw po meble do salonu. Razem z Karoliną nic nam się nie podobało.
- Mam dość, a jeszcze sporo zostało. - Powiedział Harry i wskoczył na kanapę z czarnego kompletu. 
-Harry jesteś genialny! - Krzyknęłam, bo komplet bardzo mi się spodobał. Mojej przyjaciółce również. Zawołaliśmy pana z obsługi i powiedziałyśmy, że bierzemy ten komplet, ale idziemy dalej oglądać. Pan wyjaśnił nam, że starczy pospisywać kody z cen i później podejść do kasy.  Do pokoju gościnnego wybrałyśmy zwykłe czarne łóżko. Przyszła kolej na nasze pokoje, więc się rozdzieliliśmy. Ja miałam iść z Niallem  i Louisem, który stwierdził, że nie opuści swojej "marchewkowej przyjaciółki". Reszta poszła z Karoliną. Chłopak gadał jak nakręcony (czytaj Louis). Po chwili zniknął, a ani mi ani Naillowi nie chciało się go szukać. 
-Co będziesz studiować? 
-Prawo.
-Musisz być niezła. 
-Najlepsza. - Zaczęliśmy się śmiać, bo próbowałam udawać poważną. Będę z tobą szczera. Nie udawało mi się to. 
-Chcę to! - Krzyknęłam widząc łóżko i fotel w biało-niebieskie paski. 
-Masz niezły gust.
-W końcu jestem dziewczyną. - Zaśmiałam się razem z blondynem. Reszta szybko nam zeszła, bo mieliśmy dobre towarzystwo. Poszłam do kasy i pokazałam temu panu co poprzednio kody. Oczywiście dobrałam rówież dodatki typu zasłony czy narzuta.  Umówiłam się z panem, że meble dojadą za 4 dni. Ekipa, która przyjedzie zabierze stare i wniesie i złoży nowe. Nie czekaliśmy długo na resztę, która doszła zaraz po nas. Oczywiście był z nimi Louis, który wybrał mi świetną pościel w marchewki, którą zdecydowałam wziąć. 
-Teraz idziemy malować! - wykrzyknął Zayn.


C. D. N...





Jak tam pierwszy dzień szkoły? Jak wrażenia? Mi zmienili wychowawcę, klasę i jest nowy uczeń ;)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 3

* Julia *




Rano obudziłam się w dość dobrym humorze. Od razu poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Później otworzyłam moje walizki w poszukiwaniu stroju na dziś. Postawiłam na czarne szorty z wysokim stanem i guzikami na kieszeniach, ciemno niebieską koszulę bez rękawów i czarne sandały na koturnie. Portfel i telefon wrzuciłam do czarnej torebki wieszanej na ramieniu. Włosy spięłam kokardą z tyłu i właśnie chciałam wychodzić, gdy przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do mamy. Odebrała po kilku sygnałach:
-Hej Julia. Jak tam u was? - zapytała
-Hej mamo. Świetnie, mieszkanie jest rewelacyjne! Bardzo dziękujemy. 
-Nie ma za co. Co będziecie zmieniać? - Zaśmiała się.
-Nasze pokoje, pokój gościnny  i salon. Musimy dodać coś od siebie. - Zachichotałam do słuchawki. 
-To było oczywiste. A już myśleliśmy, że zmienicie całe mieszkanie. 
-Aż tak źle nie jest. Ja muszę kończyć, bo idziemy na miasto. Pa.
-Pa.
Gdy zeszłam na dół poczułam zapach jajecznicy. Nie byłam pewna czy to od nas, bo nie przyglądałam się kuchni temu co w niej jest, jeśli wogóle było.
-Dzień dobry. Jak ty to zrobiłaś? - Zapytałam wskazując na śniadanie, które mi właśnie podała. 
-Kuchnia jest zaopatrzona w sprzęt. Po jedzenie skoczyłam do sklepu na przeciwko jak ty jeszcze spałaś. 
-Teraz już rozumiem. Dziękuję.
-Smacznego. Jedz i idziemy, bo mamy dużo do zrobienia. Już wiesz jaki chcesz pokój? - Spytała.
-Yhym. Biały z niebieskimi dodatkami. A ty?
-Biało-czerwony. Jak kolory Polski. - Zaśmiała się
-Mam pomysł! - Krzyknęłam. - Co powiesz na czarno-biało-fioletowy salon?
-To może być niezły pomysł. Dobra idziemy. Włóż to do zmywarki. - Powiedział moja przyjaciółka widząc, że skończyłam. - Najpierw sklep z meblami. Możemy się z nimi dogadać, żeby przywieźli je za tydzień jak skończymy malować.
-Pewnie. - Teraz zastanawiasz się czemu idziemy pieszo i podsuwa ci się pytanie: "Czy one mają prawa jazdy i auta?" Rozwieję twoje wątpliwości. Auto ma do nas trafić jutro. To także był prezent, który ja dostałam od rodziców. Oczywiście z kierownicą po prawej stronie. Tak, mamy obie prawo jazdy. Teraz wszystko już wiesz. Gdy weszłyśmy do sklepu najpierw poszłyśmy wybrać kolor do salonu. Padło na żywy fioletowy kolor. Uznałyśmy, że pokoju gościnnego nie przemalujemy, tylko zmienimy meble. Następnie rozdzieliłam się z Karlą i poszłam szukać czegoś dla siebie. Wymyśliłam, że pokój zostawię biały tak jak jest, ale ścianę, przed którą będzie stało łóżko chcę mieć z specjalnym kamieniu. Gdy wszystko policzyłam wyszło na to, że potrzebuję 12 kartonów tych kafelek. Sama ich nie doniosę do kasy, więc poszłam po wózek. Później Karolina mi pomoże i jakoś damy radę. Ściągnęłam już 10 kartonów. Niestety 2, których potrzebowałam były w tyle przez co nie potrafiłam po nie sięgnąć. Nagle te dwa brakujące kartowy znalazły się w wózku przy pozostałych. Popatrzyłam w bok, by ujrzeć szczerzącego się do mnie blondyna.
-Dziękuję. - Odezwałam się po angielsku. Ja go znam!
-Nie ma za co. Pomóc ci jeszcze w czymś? - Zapytał.
-Nie dziękuję. Te mi chyba wystarczą. - Nagle do chłopaka podbiegła czwórka innych. Wiem, że to jego przyjaciele, których także kojarzę. Louis trzymał tapetę w marchewki. Spojrzałam na niego zdziwiona i lekko przerażona. Chłopaki widząc to zaśmiali się. 
-Co w tym zabawnego? - Oburzył się brunet. Nagle poczułam się jakby ktoś mi walnął cegłą w głowę. To One Direction!Ja rozmawiam z One Direction!
-Nic ci nie jest? - Zapytał Niall. 
-Nie wszystko w porządku. Przynajmniej u mnie. - Powiedziałam mając na myśli Louisa. 
-A co nie lubisz marchewek? - Zapytał i czekał na odpowiedź jakby los świata miał od tego zależeć. 
-Czy lubię? Nie. - Chłopak już chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam. - Ja je kocham.
-Zostań moją przyjaciółką! - Uklęknął na kolanie, akurat gdy przyszła moja przyjaciółka z farbami. Zatrzymała się w pół kroku, gdy zobaczyła co się dzieje. To wyglądało jak oświadczyny!
-Julia do cholery! Jesteśmy tu drugi dzień, a tobie oświadcza się jakiś chłopak?! Żartujesz chyba! - Dziewczyna mówiła po polsku przez co chłopcy baaaaardzo dziwnie na nią patrzyli.
-Uspokój się. - Także powiedziałam po polsku. Teraz to na mnie były skierowane dziwne spojrzenia.




C. D. N...



Mam nadzieję na więcej komentarzy ;)

niedziela, 16 sierpnia 2015

wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział 2

* Julia *





Wreszcie wylądowałyśmy! Zabrałyśmy nasze bagaże i poszłyśmy w kierunku postoju taksówek. Kierowca wysiadł i pomógł nam z walizkami. Podałam mu adres na kartce i ruszyliśmy. Zaczęłam rozmowę z Karoliną: 
-Co sądzisz o mieszkaniu? - Zapytałam.
-I tak urządzimy je według swojego gustu. - Zaśmiała się. Ma racje. I tak wszystko będzie po naszemu. Dobrze, że mamy zbliżony gust. - W najmniejszej walizce mam pędzle, wiertarkę, śruby i potrzebne duperele. Tata najwyżej kupi nowe. - Zaczęłyśmy się śmiać. Chcę ci powiedzieć, że nie wiedziałam, że moja przyjaciółka wymyśli coś tak... głupiego i jednocześnie przydatnego. 
-Czyli mamy zaoszczędzoną kasę, niezła jesteś.
-Najlepsza. - Odpowiedziała dumnie.
Nagle zaparkowaliśmy pod wspaniałym budynkiem.
-Nawet się postarali - Szepnęła Karla.
-Noo
Zabrałyśmy nasze walizki, uprzednio płacąc za przejazd i pojechałyśmy windą na 4 piętro. Otworzyłyśmy mieszkanie i wniosłyśmy walizki. Nie prezentowało się źle, ale i tak go zmienimy. Miałyśmy spory balkon. Ściany były pomalowane na beżowo i jasno pomarańczowo. Nagle głos zabrała moja przyjaciółka:
-I tak go przemalujemy. Musi tu widać kto w nim mieszka. - Ja całkowicie popierałam ją w tym. To miejsce ma odzwierciedlać nas.
-Idę spać. - Powiedziałyśmy w tym samym momencie. uświadomiłam sobie, że nie wybrałyśmy sobie pokoi. Widząc, że Karolina chce zabrać się za walizki niespostrzeżenie poszłam wybrać sobie pokój. Moja przyjaciółka na szczęście mnie nie zauważyła. Otworzyłam pierwszy pokój, który okazał się być niewielki. Drugi pokój był mniej więcej tej samej wielkości co pierwszy z takim wyjątkiem, że miał łazienkę. Poszłam do trzeciego pokoju, który był największy w całym mieszkaniu i także posiadał łazienkę, której raczej nie będę chciała zmieniać, bo podobała mi się.
Gdy wyszłam z łazienki siadłam w progu dzielącym mnie z korytarzem i udawałam, że medytuję. Gdy Karla mnie zobaczyła wybuchła śmiechem.
-Niech zgadnę... największy pokój? - Spytała dobrze wiedząc, że zawsze chciałam największy pokój.
-Oczywiście! Mam nawet własną łazienkę! Poczekaj. - Powiedziałam, wiedząc już co przyjaciółka chce powiedzieć. - Weź ten na przeciwko mnie. Jest mniejszy od mojego, ale też ma łazienkę.
-Rodzice się postarali. To mieszkanie musiało sporo kosztować. Salon, kuchnia, łazienka, jeden zwykły pokój i dwa pokoje z łazienkami.
-Nie musieli płacić za studia. - Wspomniałam ci, że otrzymałyśmy stypendia? Nie? To już wiesz. - Idę po swoje walizki. Chcę się umyć i iść spać, bo jutro idziemy do sklepów.Przynajmiej kosmetyki mogę pozanosić do łazienki, bo nie będę jej zmnieniać.
-Ja swojej też. Jest w porządku. Kuchnia i pozostała łazienka również. Zostały tylko pokoje i salon. - Powiedziała dziewczyna wychodząc ze swojej łazienki.
-Zgadzam się.






Gdy zaniosłam walizki umyłam się i szybko zasnęłam. Jutro czeka nas pracowity dzień.



C. D. N...





Mam nadzieję, że wam się podoba i zobaczę pod rozdziałem komentarze ;)

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 1

* Julia *


Hejka. Powiem na początku jak to wszystko wygląda. Może zacznę od przedstawienia się. Jak już zapewne się domyślasz jestem zwykłą 19-latką o wielkich marzeniach i ambicjach. Nikt poza moja przyjaciółką we mnie nie wierzy, ale o niej powiem ci później. Mam na imię Julia i pochodzę z małej miejscowości w Polsce. Nie powiem ci jej nazwy, bo nie chcę jeszcze większego wstydu. Mieszkam w zwykłym domu, a dookoła jest mnóstwo sąsiadów. Niestety z okna mam widok na dziewczynę w moim  wieku, z którą musiałam się użerać do połowy liceum. Prześladowała mnie, rozpowiadała plotki, poniżała. To właśnie dzięki niej stałam się od dziewczyny ze szkolnej elity z mnóstwem przyjaciół i wspaniałym chłopakiem do szarej myszki z jedną, ale za to jak prawdziwą przyjaciółką. Pewnie zastanawiasz się gdzie mój chłopak. To ona mi go zabrała. Wystarczyło kilka kłamstw, bardzo bolesnych kłamstw  i  jednego prawdziwego dotyczącego mojej choroby, o której nie chciałam za wszelką cenę, żeby się dowiedział. Zawsze miałam tzw. chopla na punkcie mojej wagi, a wystarczyło kilka zdań o tym, że jestem za gruba, abym zaczęła się obsesyjnie odchudzać co doprowadziło jak się zapewne domyślasz Anoreksji. W końcu wszyscy ode mnie odeszli. No może nie wszyscy, bo została moja przyjaciółka. Na imię jej Karolina, ale mów Karla. To dzięki niej wyszłam z choroby. Zapewne zastanawiasz się jak moje oceny. One na tym nie ucierpiały. Dalej byłam dobrą uczennicą z czerwonym paskiem. Gdy jakiś chłopak się do mnie zbliżał nie dopuszczałam go do siebie, bo bałam się powtórki z moją sąsiadką. Co jej zrobiłam? Nie wiem, a najboleśniejsza jest świadomość, że kiedyś ona była moją powierniczką sekretów i najlepszą przyjaciółką. Ta "brutalność" zaczęła się w gimnazjum. Właśnie teraz wkracza Karla. zaprzyjaźniłyśmy się, a raczej odnowiłyśmy przedszkolną przyjaźń w gimnazjum. To ona cały czas mnie wspierała i była przy mnie. Tylko ona. Założę się, że stawiasz sobie pytanie: "Co z jej rodziną?". Wolę chyba o niej nie wspominać, ale jeśli chcę ci przedstawić w pełni tę historie to muszę. Tata? Co by tu gadać. Wiecznie w pracy. Dom olewał. Brat? Młodszy. Czasami oparcie, a czasami wrzód na tyłku, którego nie potrafisz się pozbyć chodź byś nie wiem jak próbował. Matka? Istna katorga. Gdy ktoś lub coś ją denerwowało ja byłam odskocznią. Jak byłam mniejsza (czytaj do końca szkoły podstawowej) biła mnie gdzie popadnie i wyzywała. Później nauczyłam jej się stawiać. Bicie stawało się rzadkie, ale słowa boleśniejsze. Ale bywały momenty, kiedy była tą wymarzoną mamą, z którą chciałam porozmawiać o wszystkim. Te momenty zdarzały się różnie, bo moim zdaniem miała istne huśtawki nastroju. Babcia? Jedna z tych plotkar. Coś się stało to ona wiedziała o tym do godziny. Dziadek? Umarł gdy miałam 12 lat. Dziadkowie ze strony taty? Mało ich obchodziliśmy. Wujostwo? Zapatrzone w siebie. Pewnie przebiegło ci przez myśl zdanie: "Wspomniała o marzeniach.". Wyjechać do Londynu na studia. Zacząć nowe życie. Wrócić będąc wysoko postawioną w społeczeństwie i udowodnić wszystkim ile znaczysz. I oczywiście dorabiając się przy okazji sporego majątku i wspaniałego chłopaka, którego będzie obchodziła teraźniejszość i przyszłość. Więc tak. Skończyłam liceum z Karlą. Miałyśmy już uzbierane sporo pieniędzy, by się wydostać z Polski. Doznałyśmy szoku, gdy nasi rodzice kupili nam mieszkanie w Londynie. Pytasz: "Po co?" To odpowiedź: "Dostałyśmy się na studia w Londynie". Ja mam zamiar studiować prawo, a moja przyjaciółka medycynę. Mam nadzieję, że nie będzie nam trudno, bo znamy perfekcyjnie angielski i jesteśmy wzorowymi uczennicami, które uczą się w tempie natychmiastowym. Właśnie lecimy do Londynu ze sporymi walizkami i wyobrażając sobie mieszkanie, które musi być dość duże, bo jest 3 pokojowe. Oczywiście otrzymałyśmy dodatkowo pieniądze na remont i meble w razie czego.  Rodzice prześlą nam pocztą resztę ubrań i niektóre ważne rzeczy. Londynie nadchodzimy!






C. D. N...




Hejka! Jak wrażenia po rozdziale? Liczę na komentarze z waszej strony! To był tylko taki... wstęp.

piątek, 7 sierpnia 2015

Prolog

Życie w mojej okolicy jest nudne, monotonne i pogrążające. Każdy każdego zna, o każdym wie wszystko. Nikt w nikogo nie wierzy i nie dowierza gdy mówisz, że wydostaniesz się z tej nory. Gdy mówisz, że potrafisz zdziałać wiele wyśmiewają cię. Jesteś głupią nastolatką pragnącą osiągnąć coś w co nikt nie wierzy, by udowodnić, że potrafisz być kimś. Jesteś zerem, które pokaże jak zmienia się w numer jeden!